Jerzy Pecold (ur. 1957 w Pasłęku). Zawodowy masarz-rzeźnik z papierami czeladnika, a jednocześnie absolwent KUL z tytułem magistra teologii moralnej. Z zakładu wędliniarskiego poszedł do seminarium duchownego, w 1984 roku został księdzem, a trzy lata później pojechał na misje do Ekwadoru, "bo nikt inny nie chciał tam jechać". Przeżył ponad 25 lat w Ameryce Południowej, obecnie mieszka w Wenezueli. Dlatego wie, o czym pisze.
Ta książka to debiut, ale ks. Jerzy Pecold jest pisarzem z doświadczeniem. Poznałem go, gdy pisał poezje. Namawiałem, żeby poza wierszami spisał także swoje opowieści prozą. Słuchałem ich w Wenezueli, przy ognisku, na polowaniu, w Jego domu, gdy smażył nam steki z anakondy albo gotował żółwia. Wracałem po roku dwóch, po dziesięciu i słuchałem znowu... Życie brane za kark i na kark, uwiecznione na wyblakłych stronach szkolnego zeszytu, wystukane na staroświeckiej maszynie do pisania. Dorzuciłem do tego trochę swoich zdjęć (bo Padre nie fotografuje) i mamy książkę. [Wojciech Cejrowski]
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Polscy misjonarze, to najlepsi ambasadorzy, jakich nasz kraj mógł mieć. Podróżując wiele razy sam przekonałem się że to dzięki ich pracy, ludzie w odległych zakątkach świata na słowo "Polska" reagują najlepszymi skojarzeniami. Opisują nas jako życzliwych, otwartych, gotowych do poświęceń, szlachetnych. Misjonarze robią za nas kawał dobrej roboty , zmieniając na lepsze ten pokręcony świat. Płacą za to codziennie swoim życiem. Książka księdza Kazimierza Sowy pozwala poznać kilkunastu fantastycznych "szaleńców Pana Boga". Każda z tych historii to gotowy materiał na film. Czyta się jednym tchem i z miejsca chce się więcej. [Szymon Hołownia]
Jeżdżąc latami po Afryce, spotkałem wielu polskich misjonarzy, zazwyczaj cudownie szurniętych ludzi. Aż mi czasem trudno było uwierzyć, że to naprawdę polscy księża katolicy. Przypomniem sobie te spotkania, czytając arcyciekawą książkę Kazika Sowy o fascynujących "bożych szaleńcach". Jest lepsza niż sensacyjna fikcja, bo te historie wydarzyły się naprawdę, a ci ludzie chodzą sobie gdzieś po dziwnych zakątkach globu. [Marcin Meller]